Yerba mate dla początkujących – wstęp

Najbardziej popularnym pobudzaczem jest w Polsce prawdopodobnie kawa. Ewentualnie napoje energetyczne. Yerba jest dużo mniej popularna, a szkoda, bo to pod wieloma względami lepsze rozwiązanie.

Kawa jest na pewno „szybsza”. Sam nie pijam akurat, ale zaobserwowane i zasłyszane doświadczenia znajomych mówią, że kiedy mają mało czasu – czyli rano – wolą wypić filiżankę kawy, bo zaparzenie yerba mate wymaga dużo więcej czasu. O energetykach ciężko mi powiedzieć cokolwiek, bo nigdy ich nie używałem i nikt z mojego najbliższego otoczenia też ich nie pije. Logika podpowiada, że są szybsze nawet od kawy, ale mimo wszystko nie polecałbym.

Czym yerba różni się od kawy? Sposobem działania. Kawę pijemy, mamy skok kofeiny w organizmie, on dość szybko spada i musimy wypić kolejną kawę. W przypadku yerby krzywa spadania kofeiny w organizmie jest dużo łagodniejsza, bo po prostu dolewamy gorącej wody do naczynia z suszem, bez dokładania nowego suszu. Spada więc moc napoju, ale nie tak drastycznie jak w przypadku kawy.

Kiedy więc lepsza będzie yerba mate? Ano na przykład w pracy. Przygotowujemy sobie napar rano i po małej inwestycji w termos, możemy wygodnie popijać przez cały dzień. Wszelkie dłuższe posiedzenia, czy to przy biurku, czy przed telewizorem, czy nawet na plaży (terere! czyli yerba na zimno) to właśnie te chwile kiedy popijanie yerby ma sens. Jeśli spacery do kuchni są wartością samą w sobie, możemy obejść się bez termosu, albo kupić malutki.

Czy do picia yerba mate potrzebujemy jakiś specjalistyczny sprzęt? Niekoniecznie. Dobrze jest zainwestować i kupić matero (naczynie) i bombillę (rurkę z sitkiem), bo pije się wygodniej, no i mamy wartość dodaną w postaci rytuału parzenia oraz plus pięć do lansu, ale nie jest to koniecznością. Będziemy w takim wypadku potrzebowali jakiegoś dzbanka z zaparzaczem, albo praski francuskiej do kawy. Nie da się niestety pić yerby tak jak herbaty, zalewając ją wodą w kubku, bo yerba, nawet po zaparzeniu, nie opadnie na dno w całości.